wtorek, 8 stycznia 2013

Jak robić zakupy???

No to teraz wkraczamy na grząski grunt... Większość facetów teraz pomyśli: "O ludzie! Baba+zakupy=puste konto+masa niepotrzebnych rzeczy". Z ręką na sercu, trzeba przyznać-coś w tym jest! Nie oszukujmy się :). Tyle że z zakupem materiałów budowlanych jest inaczej...

W sumie to nie wiem czy ja jestem odpowiednią osobą do pisania w tym temacie. Myślę, że moja siostra byłaby najlepszym ekspertem w tej kwestii. Mam nadzieję, że pokwapi się i napisze sprostowanie do mojej wypowiedzi (to takie małe zachęcenie z mojej strony).

Temat tego postu już czeka na mnie od ponad pół roku... Widocznie jest to bardzo złożone zagadnienie.
W naszym przypadku wiele zakupów było efektem przyspieszenia robót, spontanicznych decyzji, albo odkładania wszystkiego na ostatnią chwilę. Chcąc nie chcąc czas zawsze gdzieś tam nad nami wisi, dlatego dobrze jest sobie wszystko zaplanować szczegółowo. Z doświadczenia wiem, że osoby działające bez przemyślenia i pochopnie będą miały ciężki orzech do zgryzienia ;)
Zaczynamy od planu, szczegółowej listy potrzebnych nam rzeczy, dla niektórych osób to rzecz oczywista, ale WIEM też że dla niektórych to może być nowość.
Wiedząc już co nam potrzebne "odpalamy kompa"!!! Możemy pewne zakupy zrobić przez internet, ale na pewno nie wszystkie. Dobrze jest zorientować na różnych stronach w cenach, szczegółowo przejrzeć oferty tych dużych marketów budowlanych. W sklepach internetowych typu Leroy Merlin, Castorama czy inne można sobie zrobić listę zakupów, wydrukować i potem ruszyć do sklepu na weryfikację. My zazwyczaj robiłyśmy rzut na taśmę, jechałyśmy tam gdzie można zaliczyć kilka sklepów budowlanych w bliskiej lokalizacji, np. Marki, Janki. Warto w takich marketach próbować negocjacji, przede wszystkim produktów, które już "wychodzą", są resztki serii. Można naprawdę ugryźć dobre ceny ;)
Kolejna sprawa to przewóz zakupionych rzeczy. Nasze auto w tym przypadku się bardzo przydało, po wymontowaniu 5 foteli, stworzyła się bardzo duża przestrzeń, wystarczająca do przewiezienia np. 120m2 desek podłogowych (co prawda na 2 kursy, ale i tak nieźle :)).
Jeśli dużego auta brak, są wyjścia alternatywne. My np. płytki ceramiczne zakupiłyśmy przez internet, dosyć okazyjnie, oczywiście po uprzednim sprawdzeniu ich na własne oczy. Często można znaleźć coś się nam spodoba w markecie budowlanym, a potem znaleźć to w sklepie internetowym taniej.
Dobrze jest też zaprzyjaźnić się z jakimś pobliskim składem budowlanym oraz pobliskim sklepem z artykułami metalowymi, budowlanymi itp. Mimo zrobienia listy, zakupienia wszystkiego co zaplanowane i potrzebne, i tak będzie jeszcze milion potrzebnych rzeczy, które wyjdą w praniu, będą potrzebne na już i bez  nich nie pójdzie się dalej z robotą ;)
Wracając do zaprzyjaźnionego składu budowlanego, może się okazać, że wiele produktów kupimy tam taniej, a i koszt dostarczenia będzie niewielki.

Ostatnie i najważniejsze!!! Wszędzie bierzemy faktury, oczywiście na odpowiednią osobę, właściciela nieruchomości lub osobę odpowiedzialną za budowę czy też remont. Faktury są ważne w przypadku, gdy na  daną inwestycję przyznano nam kredyt z banku, ale również są istotne, gdyż na ich podstawie możemy się ubiegać o zwrot podatku VAT za materiały budowlane.

P.S. Anyu, czekam na Twój dodatek ;)







poniedziałek, 7 stycznia 2013

Małe powroty

Jak to mówią "tylko krowa nie zmienia zdania".

Co prawda nie miałam takiego planu by blog poszedł w odstawkę, ale jednak chcąc nie chcąc poszedł w odstawkę. Żadna krowa ze mnie, po pół roku wracam. A co?! W końcu w tym czasie sporo się wydarzyło. Kilka osób nawet się dopominało kolejnych postów, pytało czy zakończyłam działalność blogową, otóż wygląda na to że nie ;). Nie wiem czy uda mi się wrócić myślami do moich poprzednich pomysłów, ale wierzcie lub nie, myśli mam sporo i najwyżej pomysły będą nowe.

Mój ostatni post dotyczył naszych psiaków.... Taaaaak. To jest bardzo ciekawy temat. Myślę, że nie jeden naukowiec mógłby wysnuć tu kilka hipotez i na podstawie badań nad Aryą i Sansą je potwierdzać. Zdjęcia w poprzednim wpisie ukazują m. in. mojego tatę, który budujeł budy, oprócz tego wyłożył teren wokół bud kostką brukową, po czym go ogrodził. Co na to nasze psy? Wyskoczyły. Mając zaledwie 2 miesiące. Ok. Tato uznał, że podniesie im poprzeczkę. W tym momencie ogrodzenie sięgało ok.120cm. I co? Wyskoczyły. Tato lekko poirytowany, ale niestrudzony walczył dalej. Podwyższył poprzeczkę o kolejna deskę, czyli o ok. 20 cm. Również przeskoczyły. Tak zaczęła się wojna, która trwa do dziś. Ewidentnie tato przegrywa. Nie mówimy mu tego wprost, gdyż ciężko to przeżywa. Psy mamy od maja, ich kojec w tym momencie ma wysokość ok. 220cm. Tato przykładał się sumiennie do tej wojny, zrobił ogrodzenie z przęseł o wysokości 170cm, psy oczywiście przeskoczyły, więc dokładał kolejne metalowe belki ułożone horyzontalnie, co i tak suczki pokonały. Belki zostały umocowane ukośnie do wewnątrz, co nie stanowi dla nich żadnej przeszkody. Jesteśmy przerażeni, najbardziej tato. Dodam, że Arya i Sansa po pokonaniu kojca, przeskakują również nasze ogrodzenie i ruszają w pola ganiać stada sarenek, po czym nad ranem grzecznie czekają przy furtce, aż je ktoś wpuści, bo z powrotem już nie potrafią wskoczyć...


Przedstawiam Państwu nasze akrobatki Arya i Sansa.

P.S. Dziś w nocy nie wyskoczyły, tato zaczyna mieć przewagę... Zapomniałam również dodać, że zewnętrzne ogrodzenie Arya przeskakuje, natomiast Sansa otwiera sobie furtkę...